Gruzja – przez wszystkich wychwalana pod niebiosa. Ja do niej zabierałam się kilka razy. I za każdym razem, gdy brałam na warsztat to jej nie czułam. W końcu stwierdziłam, że skoro nie znam ani jednej osoby, która wróciłaby z Gruzji i nie jest niezadowolona to trzeba tam pojechać. Kupiłam bilety z ponad półrocznym wyprzedzeniem ale jakoś nie ciągnęło mnie do planowania. Na miesiąc przed urlopem już nie miałam wyboru – musiałam coś poplanować, zarezerwować noclegi, wynająć samochód.
Planowanie okazało się na tyle samo łatwe co trudne.
Łatwe bo baza noclegowa jest ogromna, bo ilość atrakcji ograniczona i każda wycieczka „zalicza” te same atrakcje.
Trudne bo baza noclegowa w większości na bardzo niskim poziomie, a jeśli jest coś lepszego to ceny zaporowe, bo atrakcje monotematyczne: góry, klasztory, winnice i nic innego spektakularnego.
Tak więc było jasne w jakie miejsca się udamy a jakie nas nie interesują i brakowało mi w tym planie różnorodności.
Rzeczywistość okazała się taka jak na etapie planowania – piękne, powalające góry, klimatyczne Tbilisi, ciekawe winnice, monotonne jedzenie (mówię z perspektywy wegetarianina) i wcale nie tacy cudowni Gruzini jak się o nich pisze.
Kończąc zatem trochę długi wstęp wniosek z mego pobytu w Gruzji jest taki:
Gruzja warta jest odwiedzenia ze względu na góry.
Gdybym nie kochała gór byłabym mega rozczarowana i nie wybrałabym tego zakątka świata na urlop.
Oto kilka praktycznych informacji:
My lecieliśmy Wizzair : Warszawa – Kutaisi – Warszawa.
Zdecydowaliśmy się na Wizzair a nie LOT ze względu na godziny lotów. LOT ląduje w Tbilisi w środku nocy. Wizzair o ludzkich porach.
1 GEL = 1,5 PLN
My część dolarów i euro wymieniliśmy na lotnisku tuż po wylądowaniu, później zasilaliśmy się już z bankomatu. Bez problemu w wielu miejscach można też płacić kartą kredytową.
NOCLEGI
Zdecydowanie polecam noclegi zarezerwować przed wyjazdem. Po pierwsze nie tracimy na miejscu czasu na poszukiwania, po drugie można wyszukać kwatery prywatne u niesamowitych ludzi.
Wszystkie miejsca w których się zatrzymałam mogę polecić.
Nasze noclegi
Tbilisi – 7 Baits Hotel – świetny hotel w samym centrum miasta. W 100% wart zatrzymania się w nim.
Kazbegi – Guest House Ketino – warunki podstawowe, wspólna łazienka ale atmosfera i jedzenie istnie wiejsko-sielskie.
Juta – Fifth Season – najcudowniejsze schroniska na świecie. BOSKIE
Kvarelli – Schuchmann Wines Chateau & SPA – wszystko na najwyższym poziomie (cena też), zadbano o najmniejszy szczegół. W cenie noclegu wycieczka po winnice z pyszną degustacją.
Sighnaghi – Peter’s Guest House – bardzo podstawowe pokoje u sympatycznego polskiego małżeństwa.
Mestia – Roza’s guest house – czyste, duże, ładne pokoje, nowy budynek. Kiepskie posiłki ale nie są w cenie, więc można wyjść na lepsze.
Kutaisi – Hostel Kutaisi by Kote – świetne, kultowe wręcz miejsce.
JEDZENIE
O jedzeniu gruzińskim słyszałam wiele. Sama nie raz jadłam poza Gruzją. Na miejscu stwierdziłam, że jest monotonna po 10 dniach: różne wersje bułki i sera, pierogi, bakłażan oraz sałatka z pomidorów, ogórków i orzechów.
Restauracje / bary godne polecenia:
Tbilisi:
Najlepsze khachapuri podawane jest w barze RETRO, ul. Bakhtrioni 11, tel. +995 571 511 722
W Tbilisi są restauracje, gdzie odbywają się supry
1. Tsiskvili, ul. Akaki Beliashvili 40/2, +995 322 00 55 55
2. Mravaljamieri, Baratashvili st 55, +995 570 20 03 00
3. Chashnagiri, Akaki Beliashvili St, +995 555 47 47 82
Kazbegi
Guest House Ketino – nawet nie nocując u Ketino (właścicielka) można tam wpaść na śniadanie czy obiad.
Rooms Hotel Kazbegi – pięknie położony hotel z tarasem z widokiem na Kazbek. Idealne miejsca na śniadanie aby luksusowo zacząć dzień
Mestia – Cafe Laila – zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc kulinarnych w jakim byliśmy podczas całego wyjazdu. Do tego co wieczór muzyka na żywo w bardzo dobrym wykonaniu.
Kutaisi – Toma’s Wine Cellar – restauracja urządzona w domu jednorodzinnym serwująca menu degustacyjne kuchni gruzińskiej. Miejsce w 100% warte odwiedzenia. Warto przyjść głodnym.
ATRAKCJE TURYSTYCZNE
Wachlarz atrakcji turystycznych niby jest spory ale z drugiej strony (w mojej ocenie) dosyć monotonny. Ja lubię każdego dnia robić coś innego.
Nasz plan wyglądał następująco:
I DZIEŃ
– przylot do Kutaisi, przejazd marszrutką do Tbilisi
– zwiedzanie Tbilisi: punkt widokowy Funicular, Katedra Sioni. carskie banie, Wielka Synagoga, Katedra Św. Trójcy, Most Pokoju
II DZIEŃ
– droga wojenna
– Mccheta
– Ananuri
III DZIEŃ
szlak wzdłuż Doliny Truso – wejście do doliny znajduje się przy Gruzińskiej Drodze Wojennej w wiosce Kvemo Okrokana, położonej około 4 km za Kobi. Cały szlak ma 22 km płaskiej drogi. Po drodze mija się opuszczoną wioskę Ketrisi, dwa monastyry i dochodzi aż do Twierdzy Zakagori, gdzie znajduje się gruzińska baza wojskowa.
Aby w całości zwiedzić Dolinę Truso (od twierdzy Zakagori) należy posiadać specjalne zezwolenie, które jak dowiedzieliśmy się w Departamentcie Granicznym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Tbilisi można uzyskać na posterunku policji w Kazbegi (nie sprawdzaliśmy czy to prawda)
IV DZIEŃ
– wioska Sno – po drodze do Juty można zobaczyć tajemnicze posągi, które nazywane są Gruzińską Wyspą Wielkanocną
– Juta – relaks w cudownym schronisku
V DZIEŃ
– Trekking pod masyw Czauchi, czyli „Gruzińskie Dolomity”. Szlak nie jest trudny, na ostatnim odcinku idzie się stromo po sypkich kamieniach
VI DZIEŃ
– kościół Cminda Sameba – najważniejsza atrakcja północnej części regionu. XIV-wieczny kościół Świętej Trójcy, położony na wysokości 2170 m n.p.m., stał się symbolem Gruzji.
VIII DZIEŃ
– klasztor Alaveri
– klasztor Gremi
– klasztor Nekresi
– winnica Kindzmarauli
– winnica Chateau Aznauri
– winnica Twins Old Cellar
IX DZIEŃ
– Sighnaghi
X DZIEŃ
– dzień przejazdowy: Sighnaghi – Mestia
XI DZIEŃ
– szlak do jezior Koruldi – sporą różnicę wysokości (ok. 1400 metrów) na szlaku wynagradzają niesamowite, rozległe widoki na główny grzbiet Kaukazu, masyw Uszby-Chatini i Góry Swaneckie. Długość szlaku to około 16 km
X DZIEŃ
– wycieczka rowerowa po okolicy
– szlak do lodowca Chalaadi – zdecydowanie polecam dojechać samochodem aż do mostku wiszącego. Podziwianie czoła lodowca to gwóźdź szlaku.
XI DZIEŃ
– wioska Eli – pięknie położona na zboczach gór z dala od cywilizacji
– wjazd kolejką na punkt widokowy
X DZIEŃ
– Kutaisi
– wylot do Polski
Podczas całego pobytu przemieszczaliśmy się samochodem 4X4 wypożyczonym za pośrednictwem Martyny – TU i każdemu kto może pozwolić sobie finansowo na taki komfort polecam. Z kierowcą czy bez to chyba kwestia gustu bo drogi nie są aż tak złe żeby Polak sobie z nimi nie poradził. Ja natomiast nie wyobrażam sobie podróżowania z kierowcą – bo co zrobić gdy idziemy do knajpy? zaprosić? zostawić samego w samochodzie. Ciągle bym miała tego typu rozterki.
Hi Bozena.I really enjoy visiting your blog.its fantastic.
Hi Bozena.I really enjoy visiting your blog.its fantastic.
saba